02-06-2012, 01:29 PM
Tak w kwestii formalnej. Czy są jakieś wymierne korzyści z używania biogolnu - nawet własnej produkcji -, które jednoznacznie uzasadniałyby cały trud włożony w zgromadzenie i "ulepienie" tego nawozu? Worek 10 litrowy bydlęcego obornika w granulacie kosztuje niecałe 24 złote. W moim odczuciu najzwyczajniej nie ma sensu jeździć po okolicznych wsiach i sklepach w celu zakupu półproduktów. Jeżeli nawet wspomniany obornik nie ma jakiś elementów to zawsze można dokupić je osobno i uzupełnić niedobory. Co takiego zatem jest w tej domowej mieszaninie, że opłaca się ignorować wyszczególniony na opakowaniach skład innych nawozów? Wydaje mi się, że jeśli posiadamy informacje, stworzone na podstawie badań laboratoryjnych, o zawartości poszczególnych pierwiastków w jednostce nawozu, to łatwiej jest dojść do tego, czego może brakować roślinie. Oczywiście są to ekstremalne przypadki, ale z rozmowy wnioskuję, że głównym przedmiotem dyskusji jest zapewnienie roślinom odpowiednich dawek poszczególnych pierwiastków. Poza tym uważam, że jest to, stosując alegorię do obornika, rozdrabnianie się na drobne...
Brzuch jest powodem, że człowiek tak łatwo nie uważa się za Boga.