08-10-2011, 11:50 PM
Grzesiek, nie ma wątpliwości, że tajwańskie misrocarpy to absolutny top.
Meislik uchodzi za guru fikusów w U.S. bo spopularyzował je przez swoje książki zachęcając do uprawy indoor. Współpracuje z wieloma artystami ze wschodu, z Tajwanu również. On sam jest z Michigan czyli z północy i jego obserwacje i doświadczenia z fikusami trzymanymi przez większość roku wewnątrz są cenne dla wszystkich miłośników tych roślin ze stref klimatycznych innych niż tropikalna.
Nie jest to dla mnie jakiś wielki autorytet ale wiele informacji z jego strony internetowej, czy z jego wypowiedzi na zagranicznych forach, jest bardzo przydatnych.
Co do moich fikusów to przez 7 miesięcy przebywają w szklarni (Irlandia, strefa klimatyczna 8-9), łacznie z kilkoma benjaminami róźnych maści (odmian :wink: ). Microcarpy reagują na drastyczne cięcia wspaniale. To samo Salicarie. Pąki pojawiają się na całej długości starszych części roślin, to oczywiście zależy od tego jak gęste internody :lol: były na tych częściach zanim dojrzały i stały się pniem czy gałęziami.
Z moich doświadzeń z benjaminami to tak jak pisałem wyżej, zabiegi jak np. redukcja pnia i planowanie odbudowy zieleni od podstaw, rozmieszczenie gałęzi, wybranie nowego lidera itp. kończyły się na ratowaniu formy drzewka przez szczepienie. Pąki wybijają w najmniej spodziewanych miejscach, część gałęzi pozostawiona bez pąków/stożków obumierała.
Co do defoliacji benjaminów, usunięcie WSZYSTKICH liści i przycięcie nowych przyrostów do 2-3 kątów (nodów) zawsze dawało świetne efekty, poprawiając ramifikację rośliny i oczywiście budząc pąki na pniu. Dlatego różnicuję defoliację od cięcia gałęzi bo są to zupełnie inne sprawy, w przypadku benjaminów kluczowe. Defoliacja zdrowej rośliny jest zawsze najbezpieczniejszą drogą do wywołania wybijania nowych pąków na pniu. Dopiero wtedy, gdy już wszystko pasuje do koncepcji zostaw co trzeba, a reszte tnij ile wlezie.
Sądząc po doświadczeniu i stażu niektórych użytkowników forum, wydawało mi się, że te zagadnienia są dla nich oczywiste.
Panie Włodku, bardzo dziękuję za przybliżenie mi historii Pańskiej kariery ale mam świadomość z kim mam do czynienia. Już od wielu lat.
Jestem niemal pewny, że nieporozumienie wynikło przez uogólnienie przez Pana wszystkich odmian fikusów jako jedno, gdzie oczywiste jest to, że benjaminy to zupełnie inne rośliny w porównaniu do np. Microcarpa.
I nie dziwię się temu bo poważny europejski miłośnik bonsai jakim jest Pan (ja nieskromnie również się do nich zaliczam) MA W DUPIE fikusy jako materiał, a już napewno benjaminy.
Każdy z nas ma to odczucie, że praca nad nimi to strata czasu, niektórzy zaliczą jako wyzwanie, a większość pozostaje z nimi bo je kocha jako rośliny.
PS. Odachowski, nie O(Ł)dachowski
Meislik uchodzi za guru fikusów w U.S. bo spopularyzował je przez swoje książki zachęcając do uprawy indoor. Współpracuje z wieloma artystami ze wschodu, z Tajwanu również. On sam jest z Michigan czyli z północy i jego obserwacje i doświadczenia z fikusami trzymanymi przez większość roku wewnątrz są cenne dla wszystkich miłośników tych roślin ze stref klimatycznych innych niż tropikalna.
Nie jest to dla mnie jakiś wielki autorytet ale wiele informacji z jego strony internetowej, czy z jego wypowiedzi na zagranicznych forach, jest bardzo przydatnych.
Co do moich fikusów to przez 7 miesięcy przebywają w szklarni (Irlandia, strefa klimatyczna 8-9), łacznie z kilkoma benjaminami róźnych maści (odmian :wink: ). Microcarpy reagują na drastyczne cięcia wspaniale. To samo Salicarie. Pąki pojawiają się na całej długości starszych części roślin, to oczywiście zależy od tego jak gęste internody :lol: były na tych częściach zanim dojrzały i stały się pniem czy gałęziami.
Z moich doświadzeń z benjaminami to tak jak pisałem wyżej, zabiegi jak np. redukcja pnia i planowanie odbudowy zieleni od podstaw, rozmieszczenie gałęzi, wybranie nowego lidera itp. kończyły się na ratowaniu formy drzewka przez szczepienie. Pąki wybijają w najmniej spodziewanych miejscach, część gałęzi pozostawiona bez pąków/stożków obumierała.
Co do defoliacji benjaminów, usunięcie WSZYSTKICH liści i przycięcie nowych przyrostów do 2-3 kątów (nodów) zawsze dawało świetne efekty, poprawiając ramifikację rośliny i oczywiście budząc pąki na pniu. Dlatego różnicuję defoliację od cięcia gałęzi bo są to zupełnie inne sprawy, w przypadku benjaminów kluczowe. Defoliacja zdrowej rośliny jest zawsze najbezpieczniejszą drogą do wywołania wybijania nowych pąków na pniu. Dopiero wtedy, gdy już wszystko pasuje do koncepcji zostaw co trzeba, a reszte tnij ile wlezie.
Sądząc po doświadczeniu i stażu niektórych użytkowników forum, wydawało mi się, że te zagadnienia są dla nich oczywiste.
Panie Włodku, bardzo dziękuję za przybliżenie mi historii Pańskiej kariery ale mam świadomość z kim mam do czynienia. Już od wielu lat.
Jestem niemal pewny, że nieporozumienie wynikło przez uogólnienie przez Pana wszystkich odmian fikusów jako jedno, gdzie oczywiste jest to, że benjaminy to zupełnie inne rośliny w porównaniu do np. Microcarpa.
I nie dziwię się temu bo poważny europejski miłośnik bonsai jakim jest Pan (ja nieskromnie również się do nich zaliczam) MA W DUPIE fikusy jako materiał, a już napewno benjaminy.
Każdy z nas ma to odczucie, że praca nad nimi to strata czasu, niektórzy zaliczą jako wyzwanie, a większość pozostaje z nimi bo je kocha jako rośliny.
PS. Odachowski, nie O(Ł)dachowski